Nocą bez aptek

Od północy do rana, w Zabrzu nie można już kupić leków. Jedyna apteka, św. Anny, pełniąca noce dyżury zrezygnowała z nich.

I nie ma innej, która chciałaby zastąpić tę przy ulicy Sienkiewicza. Powód jest oczywisty. To pieniądze. Choć apteki pracujące w nocy mają prawo doliczać do ceny każdego leku kilka złotych, twierdzą, że w ogólnym rozrachunku i tak im się to nie opłaca.

Mimo że w miastach powinny być miejsca, gdzie w nagłych przypadkach można zrealizować receptę, to urzędnicy nie mają możliwości, by zmusić apteki do pracy poza standardowymi godzinami otwarcia. – Próbowaliśmy interweniować w Śląskiej Izbie Aptekarskiej, ale bezskutecznie – mówią w Wydziale Ochrony Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Miejskiego, jednocześnie polecając aptekę przy ulicy Szczęść Boże. Działa najdłużej w mieście, bo od godz. 7.00 do godz. 0.00.

Jeśli jednak zabrzanin będzie musiał zaopatrzyć się w lekarstwa po północy, konieczna stanie się podróż do Rudy Śląskiej, Gliwic i Bytomia. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *