Tęczowe flagi na urzędzie?

Osoby związane ze społecznością LGBT+, w ewentualnej rozmowie o działaniach miasta na rzecz ich praw, widzą wizerunkową szansę dla Zabrza. Ale jaka jest szansa tej szansy na realizację?

Kasper Piechatzek, który jest współautorem propozycji, by 27 i 28 czerwca na Urzędzie Miejskim zawisły tęczowe flagi i który poprosił prezydent Zabrza, Małgorzatę Mańkę-Szulik o spotkanie poświęcone wspieraniu osób nieheteronormatywnych nie ocenia, jakie jest prawdopodobieństwo osiągniecia tego celu. – Do dyskusji zawsze można zapraszać, a skoro tak, to jest nadzieja, że zaproszenie zostanie przyjęte – tłumaczy, czekając na odpowiedź z urzędu. 

Tęczowe flagi na budynkach zabrzańskiego samorządu miałyby być elementem edukacji społecznej. – Data związana jest z zamieszkami w Stonewall Inn, w Nowym Jorku. To ich 53. rocznica, a czerwiec, na całym świecie stał się Miesiącem Dumy. Przypominamy, tak jak zaczęto to robić w 1969 r., że osoby LGBT+ mają prawo do szczęśliwego życia, bez chowania się po kątach. Chcemy przeciwdziałać ich dyskryminacji. Uważamy m.in., że powinny wspólnie rozliczać się z fiskusem, dziedziczyć po sobie oraz adoptować dzieci. Te postulaty wymagają oczywiście zmian w prawodawstwie krajowym. Od Zabrza oczekiwaliśmy, by stało się miastem możliwie inkluzywnym – nie wykluczającym nikogo, akceptującym odmienność swoich mieszkańców. I właśnie o takich działaniach zamierzamy rozmawiać i właśnie w tym widzimy wizerunkową szansę naszego miasta. Mogłoby ulokować się w jednym rzędzie z tymi, gdzie tematy dotyczące społeczności LGBT+ nie są już tabu i gdzie od słów przechodzi się do czynów. Podczas spotkania z prezydent Zabrza, zaproponowalibyśmy utworzenie hoteli interwencyjnych, miejsc, w których nieheteronormatywni zabrzanie, odrzuceni przez bliskich mogliby znaleźć tymczasowe schronienie – wyjaśnia Kasper Piechatzek. 

Według badań, 10 proc. europejskich społeczeństw tworzą osoby LGBT+. Gdyby tak było, 17 tys. zabrzan należałoby do tej społeczności.