Hałda truje?

Mieszkańcy Biskupic skarżą się na zatrute życie. Winią za nie palącą się hałdę. Urzędnicy zapewniają, że robią wszystko, by sytuację zmienić na lepsze.

Hałda w pobliżu ulicy Trębackiej pali się nie pierwszy raz. W 2006 r. było znacznie gorzej: temperatura w części objętej ogniem sięgała 700 st. C, dziś tylko 70. Wtedy, by zapobiec rozprzestrzenianiu się pożaru  całość nakrył tzw. sarkofag, wykonany z mieszkanki pyłów i wody. Kiedy stwardniał, odciął dostęp powietrza i w końcu zdusił ogień. Dziś o sarkofagu nie ma mowy. Nie ta skala problemu i pewnie nie te pieniądze na wykonanie zadania.

Zamiast sarkofagu będą dwa rowy, a na powierzchni, między nimi warstwa popiołu dennego, połączonego z granulatem cementowym. Jednak, co ważne, bez dodatku wody. Jej robotę ma wykonać deszcz lub po prostu wilgoć, a efekt powinien być taki sam jak w sarkofagu: skorupa na zapożarowanej powierzchni.

Mieszkańcom Biskupic jednak  o ten brak wody chodzi. Poza gazami wydobywającymi się z hałdy, być może szkodliwymi dla zdrowia, o to samo podejrzewają mieszkankę użytą do gaszenia pożaru. Twierdzą, że popiół denny jest rozwiewany po całej dzielnicy. – Nie sposób otworzyć okna, nie tylko w najbliższej okolicy hałdy, ale i znacznie dalej. O jakości powietrza w Biskupicach świadczą samochody, stale przykryte kurzem. Autom on nie szkodzi, nam pewnie tak, bo jego drobinki trafiają do naszych organizmów. I choć, według wyjaśnień wykonawcy mamy do czynienia z produktem ubocznym, pochodzącym z elektrociepłowni to nie zobaczyliśmy dokumentów, potwierdzających, że jest obojętny dla zdrowia – mówi jedna z mieszkanek Biskupic, obecna podczas wyjazdowego posiedzenia Komisji Ekologii Rady Miasta 7 czerwca. Inną również niepokoi to, czym gaszony jest pożar. -Przedstawiciel wykonawcy nie udostępnił charakterystyki mieszanki. Mogą w niej być metale ciężkie, rakotwórcze. Choć powoływał się na zgodę Marszałka Województwa Śląskiego wydaną w tej sprawie, też jej nie pokazał. 

Komisja Ekologii zadeklarowała, że zwróci się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o przysłanie na miejsce busa, monitorującego jakość powietrza. To samo zamierza zrobić Wydział Ekologii Urzędu Miejskiego. – Im więcej próśb w tej sprawie, tym większa skuteczność. Stale nadzorujemy hałdę w Biskupicach. Gdy jeden z raportów Głównego Instytutu Górnictwa wskazał na pożar, natychmiast podjęliśmy działa. Za cel przyjęliśmy sobie szybkie odcięcie ognia i jego stłumienie. Do tak określonego zadania dobraliśmy odpowiednie środki. Zdecydowaliśmy się na popiół denny, bo jest łatwo dostępny na rynku, jako produkt uboczny nie zagraża zdrowiu, a ponieważ nie jest lotny, nie wymaga, by aplikować go z wodą. Podczas gaszenia poprzedniego pożaru woda pobierana była z Bytomki. By to robić, trzeba pozwolenia wodno-prawnego. Jego zdobycia wymaga czasu, a my go nie mamy – mówi Janusz Famulicki, naczelnik Wydziału Ekologii. 

Prace, które teraz trwają na hałdzie powinny zakończyć się w sierpniu. Jeden z rowów, 469-metrów już wykopano. Drugi ma mieć 314 metrów. To one, zasypane mineralną mieszanką, odetną zapożarowaną część od reszty składowiska. Teren między nimi, o powierzchni 1 ha, ma przykryć popiół denny z granulatem cementowym. – Najpoważniejsze zadanie czeka nas jednak na skarpie bezpośrednio sąsiadującej z 3 domami na ulicy Trębackiej. Trzeba ją odpowiednio ukształtować, by zamknąć dopływ tlenu do wnętrza. Te prace zamierzamy zakończyć jesienią. Wtedy mieszkańcy powinni poczuć ulgę – wyjaśnia Janusz Famulicki.

Hałda w Biskupicach zajmuje 27 ha. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *